Pani Kapitan siedziała na beczce, opierając jedną nogę na skrzynce. Spotkała się już dziś z wieloma chętnymi i właściwie miała już dość. Przewróciła oczami widząc kolejną kandydatkę. Była jeszcze dzieckiem i w dodatku zamierzała zabrać na statek kota... Marica westchnęła ciężko, zakrywając twarz dłońmi i pokręciła głową.
- Najwyżej usmażymy go, jak zabraknie kóz i kur - odpowiedziała wzruszając ramionami.
Czyli można było to odebrać jako zgodę.